Ondra
Po tom, co jsem podniknul svou první větší cestu na motorce, se mě několik kamarádů ptalo, jestli někde sepíšu svoje zážitky, jestli bych jim neukázal fotky atd. Znáte to. Nějakou dobu jsem přemýšlel, jakou formu zvolit. Příspěvky na FB rychle zmizí v propadlišti dějin a pouhé sdílení fotek s komentáři nedokáže dostatečně nastínit celý příběh. Nenapadlo mě proto nic lepšího, než založit další cestovatelský blog. Další z mnoha.
Všechny čtenáře bych chtěl předem uklidnit — nemám ambice stát se spisovatelem, a proto se vás pokusím co nejméně obtěžovat svým psaním. Vlastně se nepovažuji ani za cestovatele. Prostě mě jenom baví cestovat na motorce. Kdo na motorce jezdí, ten určitě zná ten neskutečný pocit svobody, který nás, motorkáře, nutí každý víkend objevovat nová místa, nové zatáčky. 🙂
Marta
Všechno začalo v roce 2014, kdy jsem přijela na semestr do Prahy na Erasmus. Byla to láska na první pohled a cítila jsem, že se do Prahy ještě brzy vrátím. Po roce jsem se přestěhovala do Prahy, kde dodnes bydlím a pracuji. Český jazyk zvládám dobře, až na ty zatracené čárky a slovosled, které v každém postu trpělivě opravuje můj přítel Ondra.
Cestování bylo vždycky jedním z mých zájmů. Ve většině případů jsem cestovala sama. Občas třeba s cestovkou, jindy pěšky, vlakem, autobusem nebo letadlem… V životě by mě nenapadlo cestovat na motorce… Až do dne, kdy jsem potkala Ondru…
Když mě Ondra poprvé svezl na motorce v garážích pod panelákem rychlostí 70 km za hodinu, byla jsem schopna jen řvát „K****, zpomal!“ a posléze rozdýchávat 15 minut ten super zážitek… A pak jsem neměla na vybranou v obchodě s motorkářskými hadry, kde jsem se po prvních zkouškách toho „pohodlného“ oblečení chtěla vykašlat na všechny motocesty…
Ondra
Kiedy wróciłem ze swojej pierwszej, wielkiej motocyklowej podróży, kilku moich znajomych pytało mnie, czy nie chciałbym im pokazać parę zdjęć albo napisać o swojej przygodzie. Znacie to. Przez jakiś czas rozmyślałem, jaką wybrać formę.
Posty na Facebooku szybko giną w otchłani historii, a udostępnianie zdjęć z komentarzem nie wystarczy, aby dokładnie opowiedzieć o swoich wspomnieniach. Nie wymyśliłem nic lepszego od założenia blogu podróżniczego. Jednego z wielu.
Wszystkich czytelników chcę z wyprzedzeniem uspokoić — nie mam ambicji, aby stać się pisarzem, dlatego postaram się was jak najmniej męczyć moją twórczością. W zasadzie nie uważam się za globtrotera. Po prostu lubię podróżować na motocyklu. Ten, kto jeździ na motorze z pewnością zna niesamowite uczucie wolności, które nas, motocyklistów, zmusza w każdy weekend poznawać nowe miejsca, nowe zakręty. 🙂
Marta
Wszystko zaczęło się w roku 2014, kiedy przyjechałam na semestr do Pragi na Erasmusa. Praga bardzo mi się spodobała i już wtedy wiedziałam, że wkrótce wrócę do stolicy Czech. I tak się stało. Przeprowadziłam się do Pragi, gdzie do dzisiaj mieszkam i pracuję. Język czeski opanowałam w dobrym stopniu, z wyjątkiem tej cholernej diakrytyki i szyku wyrazów w zdaniu, które w każdym poście cierpliwie poprawia mój chłopak Ondra.
Lubię zwiedzać różne miejsca. Zazwyczaj jeździłam sama, czasem z biurem podróży, innym razem na piechotę, pociągiem, autobusem lub samolotem… Nigdy w życiu nie myślałam o podróżowaniu na motocyklu… Aż do dnia, kiedy spotkałam Ondrę…
Pewnego dnia, Ondra zabrał mnie na pierwszą jazdę na motocyklu, która miała miejsce w garażach pod blokiem. Kiedy osiągnęliśmy prędkość 70 km na godzinę, byłam w stanie tylko krzyczeć „K****, zwolnij!“, a następnie dochodzić do siebie przez 15 minut po tej „przejażdżce”… Potem nie miałam żadnego wyboru w sklepie z motocyklowymi ciuchami, kiedy po pierwszych przymiarkach „bardzo wygodnego ubrania”, chciałam sobie darować te wszystkie motocyklowe podróże…
Ondra
A few of my friends asked me after my first bigger bike trip if I was going to write down my story somewhere, if I could show them some pictures, etc. You know how it works. At first, I didn’t know what would be the best way of sharing my memories. Facebook posts disappear faster than dogs in Chinese restaurants and sharing a photo album with comments cannot give you the whole story, so I ended up setting up a traveller’s blog. Yet another.
I would like to ensure all of my readers that I have no ambition to become a writer and I promise I’ll do my best not to bore you to death with my writing. I don’t even consider myself a traveller. I just like travelling by motorbike. If you are a biker, you know the feeling. The amazing feeling of freedom which forces us to explore new roads every weekend. 🙂
Marta
Everything began in 2014, when I arrived to Prague for one semester within the Erasmus Programme. It was a love at the first sight and I felt that I will return to Prague very soon and so it happened. I moved to Prague, where I have been living and working till today. I speak Czech quite well, besides all this damn diacritic and word order stuff, which my boyfriend Ondra patiently corrects in each post.
I like visiting new places. Mostly, I used to travel alone. Sometimes I set out with an agency, another time on foot, by train, by bus or by plane… I have never thought about travelling by bike… Until the day that I met Ondra…
One day he took me for my very first ride that took place in a garage under a block of flats. When we had reached the velocity of 70 km per hour, I started screaming “F***, slow down!”. It took me 15 minutes to calm down after this “very cool” experience… Then I had no choice at the bikers shop where I tried on very “comfortable” clothes, so I thought that I’d give up all these biker’s journeys…